„Ania od matmy” – historia sukcesu Anny Żmudy

Czy można odczarować matematykę i sprawić, że uczniowie pokochają liczby? Anna Żmuda, znana jako „Ania od matmy”, udowadnia, że tak! W rozmowie opowiada, jak z trudnych doświadczeń zawodowych i osobistych stworzyła wyjątkowy styl nauczania, który inspiruje tysiące uczniów w całej Polsce.

  • Dowiesz się, jak wyglądała jej droga od pracy w korporacji do założenia własnej platformy edukacyjnej.
  • Poznasz tajniki jej niekonwencjonalnych metod, które zdobywają miliony wyświetleń w mediach społecznościowych.
  • Usłyszysz o tym, jak radzi sobie z krytyką i hejtem, będąc jednocześnie mentorką dla swoich uczniów i wzorem asertywności dla kobiet.
  • Zastanowisz się wspólnie z Anią nad przyszłością edukacji – czy technologia zastąpi nauczycieli?

Ta rozmowa to inspirująca podróż przez świat edukacji, kreatywności i odwagi w dążeniu do celu. Nie przegap! Obejrzyj nagranie lub posłuchaj naszego podcastu – gwarantujemy, że zmieni Twoje spojrzenie na matematykę i nauczanie.

Transkrypcja:

Prowadzący: Dzień dobry, dobry wieczór! Witamy serdecznie! Elo, gwiazdy!
No właśnie, jesteśmy wśród gwiazd. A propos gwiazd, to wprawdzie miałem inne pytanie na początek, ale ostatnio na spotkaniu w akademickim zaciszu jedna z naszych obserwatorek nazwała nas celebrytami. Trochę się z tego wykręcałem, ale teraz, gdy myślę o Twoich 15 000 obserwatorach na Instagramie, 42 000 na Facebooku i 260 000 na TikToku… Czy czujesz się celebrytką?

Anna Żmuda: Ja chyba nigdy się nie czułam celebrytką. Po prostu lubię to, co robię, dzielę się tym, co sprawia mi radość. A to, że media społecznościowe rosną… to taki bonus. Na początku było mi trudno, jak ktoś chciał zrobić ze mną zdjęcie. Pamiętam, jak ktoś pytał: „Mogę zdjęcie?”. A ja wtedy myślałam: „Ale z kim Ty chcesz zdjęcie? Kim ja tutaj jestem?”. Są przecież o wiele bardziej znane osoby niż ja. Więc nie, nie czuję się gwiazdą ani celebrytką.


Prowadzący: To wróćmy do początku. Jak to się stało, że zostałaś nauczycielką matematyki? Czy to była pasja od zawsze?

Anna Żmuda: To zaczęło się, gdy miałam jakieś 11 lat. Tata kazał mi tłumaczyć matematykę mojej siostrze. Na początku tego nie lubiłam – myślałam: „Znowu tłumaczę, a ona tego jutro nie pamięta”. Próbowałam różnych metod, wymyślałam kreatywne podejścia, jak tabliczka mnożenia w formie hip-hopu. Nagrywałyśmy to nawet na kasety. Może ktoś jeszcze pamięta te czasy!

Później koleżanki z klasy prosiły mnie o pomoc w nauce matematyki. Chciały nawet mi płacić, ale zawsze odmawiałam – wolałam dostać czekoladę. Matematyka była dla mnie czymś naturalnym – tata nauczył mnie podstaw i dzięki temu miałam dobry start.


Prowadzący: Ale jednak mówiłaś, że nie chcesz uczyć w szkole. Co się zmieniło?

Anna Żmuda: Tak, przez długi czas byłam pewna, że nie chcę pracować w szkole. Nawet gdy wybierałam liceum, myślałam o różnych opcjach, by mieć wiele możliwości na przyszłość. Poszłam na profil matematyczno-informatyczny, ale pierwsze studia zrobiłam z rachunkowości i skarbowości. Dopiero później wróciłam do matematyki i zrobiłam magisterkę. Pracowałam wtedy w korporacji, ale ostatecznie wróciłam do nauczania – choć nie w tradycyjnej szkole.


Prowadzący: Co spowodowało, że jednak wróciłaś do nauczania?

Anna Żmuda: Pracowałam w korporacji na wysokim stanowisku kierowniczym. Było to stresujące, miałam ciągłe limity do wyrobienia, ale dobrze zarabiałam. Jednocześnie zawsze czułam, że to nie jest moje miejsce. W międzyczasie zdobyłam dyplom z protetyki słuchu – tak, jestem też dyplomowanym protetykiem – ale mimo to nadal czułam, że nie pasuję do tej korporacyjnej rzeczywistości.

Zaczęłam mieć problemy zdrowotne, zawroty głowy – mój organizm dawał mi sygnały, że biorę na siebie za dużo. Wtedy pojawiła się okazja, by przez pół roku pracować w szkole jako nauczycielka na zastępstwo. Pomyślałam, że to będzie szansa na chwilę wytchnienia od korporacyjnego tempa.


Prowadzący: I jak wypadło to doświadczenie?

Anna Żmuda: Na początku wydawało mi się, że to będzie coś, co pozwoli mi odpocząć, ale bardzo szybko odkryłam, że praca w szkole to inny rodzaj wyzwania. Trafiłam do najtrudniejszej klasy, o której wszyscy mówili: „Z nimi się nic nie da zrobić”. A jednak po kilku miesiącach te dzieci zaczęły dostawać pierwsze w swoim życiu czwórki z matematyki!

Używałam swoich metod, często nietypowych – klaskaliśmy na lekcjach, robiliśmy różne zabawy. Dzieciaki reagowały świetnie, ale nie wszyscy nauczyciele w szkole to akceptowali. Słyszałam komentarze typu: „Dlaczego robisz to inaczej? Teraz i my będziemy musieli bardziej się starać!”. Czułam, że jestem w tym środowisku obca, że system mnie ogranicza. Po pół roku byłam wykończona psychicznie bardziej niż w korporacji.


Prowadzący: I wtedy postanowiłaś przejść na swoje?

Anna Żmuda: Dokładnie. Powiedziałam sobie: „Muszę to robić po swojemu”. Tak powstała moja firma z korepetycjami. To była decyzja, która pozwoliła mi wreszcie działać na własnych zasadach i rozwijać to, co naprawdę lubię – pomagać dzieciom w nauce matematyki.


Prowadzący: Twoje metody nauczania są bardzo popularne, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Jak je opracowujesz?

Anna Żmuda: Moje pomysły często powstają spontanicznie, w trakcie pracy z uczniami. Zawsze staram się dostosować przykłady do ich zainteresowań. Jeśli ktoś lubi piłkę nożną, to rozmawiamy o drużynach, a jeśli ktoś gra w gry, to włączam te elementy do lekcji. Uczniowie szybko się angażują, bo czują, że to, czego się uczą, ma sens w ich świecie.

Zwracam też uwagę na język – unikam skomplikowanych terminów. Na przykład zamiast „wykładnik potęgi” mówię: „aniołek i diabełek”. Dzięki temu dzieci lepiej rozumieją, co robią, i łatwiej zapamiętują materiał.


Prowadzący: Jak radzisz sobie z krytyką? Twoje metody czasem są postrzegane jako zbyt niekonwencjonalne.

Anna Żmuda: To prawda, niektórym moje podejście wydaje się „za luźne” albo „za infantylne”. Wiem, że nie wszyscy nauczyciele to akceptują. Ale ja skupiam się na efektach – jeśli moi uczniowie zrozumieją materiał i przestaną bać się matematyki, to wiem, że robię coś dobrze.

Hejt zawsze będzie, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Ale powiedziałam sobie, że opinie innych to nie mój interes. Najważniejsze są dla mnie dzieci, które widzę na zajęciach – ich sukcesy są dla mnie największą motywacją.


Prowadzący: A jak wygląda Twoja wizja edukacji w przyszłości?

Anna Żmuda: Chciałabym, żeby nauczyciele byli bardziej mentorami niż tylko osobami przekazującymi wiedzę. Szkoła powinna być miejscem, które rozwija pasje, a nie zmusza uczniów do bycia dobrymi we wszystkim. Jeśli ktoś kocha historię, to niech skupia się na historii, a z matematyki nauczy się podstaw potrzebnych do życia. Każdy ma inne talenty i szkoła powinna to uwzględniać.

Wierzę też, że technologie będą odgrywać coraz większą rolę. Platformy edukacyjne, takie jak moja, mogą wspierać nauczycieli i uczniów, ale nic nie zastąpi prawdziwego kontaktu z człowiekiem.


Prowadzący: Na zakończenie – co jest Twoją kosmiczną mocą?

Anna Żmuda: Moja kosmiczna moc to prostota – umiem wytłumaczyć nawet najtrudniejsze rzeczy w zrozumiały sposób. A poza tym widzę potencjał w każdym uczniu i staram się pomagać im go rozwijać.


To już koniec rozmowy z inspirującą Anną Żmudą, znaną jako „Ania od matmy”. Jej historia pokazuje, że pasja, kreatywność i odwaga mogą zmieniać edukację – krok po kroku, uczeń po uczniu.

Czy chcesz przeczytać więcej takich wywiadów? Śledź nasz blog, aby być na bieżąco z najnowszymi rozmowami!

A to wersja video rozmowy:

Udostępnij odcinek:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *